NOWY ADRES BLOGA

NOWY ADRES BLOGA
http://www.fajferek.stronazen.pl/
http://www.fajferek.stronazen.pl/
http://www.fajferek.stronazen.pl/
http://www.fajferek.stronazen.pl/
http://www.fajferek.stronazen.pl/
http://www.fajferek.stronazen.pl/

Jak przyrządzić dobre sushi w domu?

Dziś porozmawiamy sobie trochę o sushi. Dla niektórych osób to świętość, inni się dziwią, jak to w ogóle można jeść, a kolejni podchodzą do tego, jak do najnormalniejszej rzeczy na świecie.

Ja sushi po prostu uwielbiam. Kiedy mam do wyboru ociekającego tłuszczem, świeżutkiego burgera ze szczęśliwej krówki, a sushi z marketu - wybieram to drugie. Bawią mnie ludzie, którzy z sushi robią świętość. Danie jak każde inne. Każdy je to, co woli. To, co mu bardziej smakuje. Oczywiście nie mówię o jedzeniu sushi nożem i widelcem, ani smarowaniu go musztardą i keczupem. Bo to faktycznie, muszę się zgodzić, jest zbrodnia. Ale nie ma kompletnie nic złego w jedzeniu sushi z marketu. Niczym się nie różni od tych "zdrowych" kurczaczków, które kupujesz, ani od innych przetworzonych produktów.



Nie uważam, żeby to wyżej widoczne sushi było w czymkolwiek gorsze od rzekomo "świeżego", robionego na miejscu, w dobrym lokalu, sushi. A jeśli nadal myślisz, że łosoś, tuńczyk, czy inna rybka, jest absolutnie świeża, łowiona w stawiku pod lokalem, to puknij się w główkę. 

Skoro ustaliliśmy już najważniejsze, pora przejść dalej. Co nam będzie potrzebne?


Tak naprawdę każdy dobiera "farsz" do sushi wedle własnego gustu. Ja, jak widzisz powyżej, wybrałam ogórka, łososia (niestety nie zdążyłam go złowić w stawiku pod domem), paprykę żółtą, czerwoną i nie pamiętam, co jeszcze.

Na samym początku musisz się jeszcze zaopatrzyć w matę bambusową (do zwijania), nori, ryż do sushi (ale faktycznie do sushi, a nie zwykły), pastę wasabi, sos do ryżu i sos sojowy. Opcjonalnie pałeczki, bo wiadomo, że wygodniej się je paluchami. Trochę to będzie kosztowało, ale nie ma nic za darmo. Tak jak bez wasabi przeżyjesz, tak bez maty bambusowej kompletnie nie dasz rady.

Pamiętaj o tym, żeby przepłukać ryż do sushi kilka razy. Po prostu wrzuć go do miski, zalej wodą, mieszaj, pocieraj i rób mu dobrze, a później wylej wodę, wlewając przy okazji nową. Rób tak, aż nie uzyskasz prawie przezroczystej wody. Po tym wszystkim odstaw go gdzieś na bok, niech sobie chwilę poleży. Po jakichś 20 minutach możesz zacząć go gotować.

W międzyczasie możesz sobie wszystko to, co chcesz włożyć do sushi, pokroić w paseczki. 

Jak ryż się ugotuje, to wlewasz do niego sos do ryżu i mieszasz. Jeśli nie wiesz ile, to niestety musisz to sobie sam wygooglować.

Jak już Ci się ryż ugotuje, to pamiętaj, że powinien całkowicie wystygnąć. Jeśli już masz za sobą te wszystkie kroki, to nadszedł czas nakładania i rolowania.

Rozkładasz matę bambusową, kładziesz na nią nori (powinno się matową stroną, ale rób jak wolisz) i powoli nakładasz ryż. Warto, żebyś wcześniej przygotował sobie miseczkę z wodą do moczenia rąk, żeby ryż się tak nie kleił. Nałóż ryżu tak, żeby większość nori była nim przykryta, przy krawędziach zrób wolne miejsce. Teraz weź na palec trochę wasabi i posmaruj nim ryż, układając na nim to, na co masz ochotę. W moim przypadku był to ogórek, papryka i łosoś. O ile mnie pamięć nie myli. Jak już to zrobisz, to przejdziemy do najcięższej, według niektórych, części, czyli rolowania.

Bez maty Ci się nie uda, a z matą jest to dziecinnie proste. Chwyć po prostu za matę i zacznij rolować. Powinno Ci wyjść takie coś.


Teraz musisz wziąć bardzo ostry nóż i po prostu pokroić rulon na części. Nic prostszego. Już zrobiłeś swoje pierwsze sushi!

Teraz nałóż trochę musztardy i keczupu, a zamiast pałeczek chwyć w dłoń widelec i śmiało jedz!

O tym, dlaczego blogerki modowe są śmieszne

Uściślając – mam na myśli blogowe „słit trzynaście”, czyli dziewczynki, które jeszcze z podstawówki nie wyszły, ale o modzie i makijażu wiedzą wszystko. Najlepiej. Odkąd skończyły 9 lat. Pierwszą sukienkę uszyły jak miały trzy lata, a pierwszy makijaż zrobiły sobie na dziką dyskotekę w zerówce, gdzie balowały do późnej dziewiętnastej. Albo dwudziestej, jak mama pozwoliła.

„Ucz się ode mnie”


„Mam asz 10 lat i pokarzem ci jak sie malować”

Nieważne, ile masz lat. Nieważne, że mogłabyś być jej matką, a nawet babcią – ona pokaże Ci, że to, co masz na twarzy, to tylko nędzna imitacja tapety, którą ona potrafi zrobić sto (a nawet dwieście) razy lepiej. Nieważne, że Ty malujesz się już od wielu lat, a ona… No właśnie. Ona często ma już podobny staż co Ty. Także pamiętaj, nie ma znaczenia, czy masz 18, 25, czy może 40 lat. Ona pokaże Ci, że robisz to źle. Ona umie lepiej, bo przecież wszystkie psiapsióły chwaliły jej dziwkarski makijaż, w którym przyszła na szkolną dyskotekę.

„Ładne mam szmatki, nie?”



Oczywiście koniecznie musi pochwalić się nimi na blogu. Co z tego, że nie dała ani złotówki na żadne z ubrań, bo wszystko kupili rodzice. Nie mówię, że to źle. Mówię, że śmieszy mnie to, że o cenach tych „mega ojej drogich ubrań” wypowiada się jak największa znawczyni. No ale może przesadzam. W końcu siedmioletnia dziewczynka może znać się na rynku. Podaż i popyt jej nie groźny! Tak trzymać. Życzę piątek na lekcjach przedsiębiorczości, które czekają ją za jakieś… dziesięć kurwa lat.

W rzeczywistości wygląda to tak, że „blogerka och modowa” dostaje nowe buciki od mamusi i z racji, iż nie ma innych i w sumie nigdy innych nie testowała – musi się wypowiedzieć o tym, jakie to jej nowe „najacze” są zajebiste. Zapomina zrobić zdjęcie od razu po wyjęciu ich z pudełka, więc zakłada je i chodzi w nich, dopóki sobie nie przypomni, że brakuje jej właśnie tego zdjęcia do posta, w którym może się pochwalić „swoim nowym nabytkiem”.

Zapomina również, że buty się brudzą i wstawia na bloga piękne zdjęcie z butami upierdolonymi gównem i podpisem „zapomniałam zrobic zdj przet załorzeniem ale ładne nie?”.

Znowu usłyszę, że za ostro krytykuję. Że nie mam serca, a mózg to już dawno straciłam. Ale pozwólcie, że tym razem (jak za każdym razem) będę mieć to daleko i głęboko. W nosie oczywiście, zboczuszku.


10 rzeczy, które nas wkurzają w kobietach


Każdy dookoła siebie ma ten gatunek człowieka. Kobietę w sensie. Jeśli nie stykacie się z nimi w życiu codziennym, to pewnie gdzieś tam w telewizji widzieliście kiedyś jakąś. Chyba.


Pewnie każdy z Was potrafi wymienić minimum pińcet rzeczy, jakie go wkurwiają w kobietach, ale dzisiaj przyjrzymy się tym dziesięciu najlepszym. Każdy z nas je zna, każdy wie, o co mi chodzi. I pewnie każdy przyzna mi rację. Chociaż wolałabym żyć w przekonaniu, że są jeszcze na tym świecie idealne jednostki.




1. Chwali się tym, ile potrafi wypić

To jest naprawdę umiejętność godna pozazdroszczenia. Cały świat cieszy się faktem, że masz mocną głowę i uwierz mi, absolutnie wszystkich interesuje to, kogo zarzygałaś na imprezie. Ludzie zabijają się, żeby posłuchać, jakiego miałaś kaca i ile facetów (tudzież babek) było tego dnia Twoich. A tak serio, to nie. Nikogo to nie obchodzi. I nie piszę tego, bo zazdroszczę, a sama mam słabą głowę. Nie.


2. Używa dużej ilości wulgarnych słów


To też nie jest fajne. Ja wiem, że każdy przeklina. I nie przeszkadza mi to, dopóki nie robisz tego co 5 sekund, a już w szczególności przy dzieciach. Przy dzieciach się nie przeklina i to jest moja jedna z niewielu żelaznych życiowych zasad. I na nic Twoje gadki, że „dzieci i tak mówią gorzej”. Nie obchodzi mnie to. Przeklinać możesz sobie w łóżku. Tam Ci pozwalam.





3. Zadowala się taniochą


Z tym może się nie zgodzić ta bardziej wieśniacka część ludzi, ale to prawda. Widok kobiety, która leci do Lidla, bo jest tam promocja na sweterek jest… poniżej krytyki. Skoro ma się pieniądze (lub kogoś kto je ma) po co zadowalać się taniochą? Zastanawiasz się nad tańszym czy droższym, to weź droższe. Problem rozwiązany. Perfumy mają obowiązkowo być za minimum kilka dobrych stówek. Taniochy za dwie dychy nie uznajemy. Jak masz kupować, to kupuj w markowych sklepach. Jeśli nie masz pieniędzy, to nic złego. Gorzej jak masz, a skąpisz kilka stówek na to, żeby fajnie pachnieć. Albo mieć coś zajebistego.





4. Rzuca się na darmówki w supermarketach


To ten typ, który musi zastanawiać się przez kilka miesięcy zanim coś kupi i przekręci w paluchach sto razy każdy grosz zanim go wyda. Nawet na tanie kabanosy czy inne kiełbaski. Przecież musi pobiec i spróbować, bo co się stanie jak kupi i będzie złe? Po pierwsze – nie kupi, po drugie – wiadomo, jak złe to trzeba zeżreć i tak.





5. Nie ma szacunku do siebie


Zawsze jest napalona (nie mówię, że to źle), zawsze musi mieć dookoła siebie kółeczko adoracji (zupełnie jak ja) i chętnie opisze Ci w smsach wszystko (hmm…), a potem wyśle „do wielu” (oj…). Uważa, że jak nie pójdzie do łóżka z każdym w zasięgu swojej cipy dolnej części ciała, to straci coś z życia. Jedyne co straciła, to dziewictwo. W wieku 9 lat. A później mózg. Albo wcześniej nawet.





6. Nie umie gotować


Każdy powinien umieć gotować. Czy facet, czy babka. I szczycenie się tym, że się nie umie, to nie jest najlepszy pomysł. Czym się chwalić? Tym, że nie masz ani grama mózgu? Bo więcej nie potrzeba do otworzenia przepisu i ugotowania czegoś wedle niego. Nigdy nie wchodź w związek z ofiarą losu, która nie potrafi gotować. To zły pomysł.





7. Jest nachalna


Koniecznie chce Cię teraz zabrać do siebie i wcale nie po to, żeby w spokoju napić się herbatki i porozmawiać o nowych trendach w modzie. Wiesz po co, wiesz, że nie chcesz i wiesz, że nie da się jej odmówić. Potrafi przekonać Cię do czegoś w ciągu dwóch sekund, skutecznie zaszantażować i nigdy się nie obraża. W tym problem. Chce być w centrum Twojej uwagi w każdej sekundzie swojego życia i nigdy nie dasz rady jej odmówić. Bo się nie da.





8. Nie czyta książek


Antyksiążkowy dziwoląg. Szczyci się tym, że nie przeczytała w życiu nic poza dwiema lekturami. Z podstawówki. Co widać i słychać, bo wypowiedzieć się nie potrafi poprawnie. Nie mówiąc już o napisaniu czegokolwiek. Zawsze będę hejtować ludzi, którzy nie czytają, bo są po prostu kretynami. Choćby Harry Potter. Ale to zawsze coś. Byle nie Grey.





9. Nie lubi seksu


Cóż. Nic dodać, nic ująć.





10. Jest żywieniową skarbnicą wiedzy


Dzięki niej dowiesz się co to gluten, weganizm i dieta antyrakowa. Nie przeżyje dnia jak nie ogłosi wszem i wobec, że mięso jest złe, a wszyscy co je jedzą - pójdą do piekła. Ty też pójdziesz. Najchętniej rzuciłaby się do gardła każdemu, kto twierdzi inaczej i śmie zjeść na obiad rosół. Co złego jest w rosole?

10 rzeczy, które wkurzają nas w facetach

Podobno to ta brzydka płeć. Podobno połowa facetów to szowinistyczne świnie, a pozostała połowa najchętniej okazywałaby swoją bezgraniczną miłość na każdym kroku. Wszędzie, zawsze i przy wszystkich. Podobno dużo piją, przeklinają i traktują przedmiotowo. Uwielbiają kuboty i białe podkoszulki. W ich posiadaniu koniecznie musi być czarny, gruby, skórzany (lub odpowiednik dla biednych) pas. Do bicia. Żony, dzieci i psa. Nie znoszą sprzeciwu, a miejsce żony jest w kuchni. I w łóżku. Ewentualnie. Bo lubią zdradzać. Kto nie lubi?
Podobno mają jakieś zalety, ale jak każda istota ludzka – pełni są wad. Podobno. Ja nie wiem, tak słyszałam. Nie znam się. Więc skoro się nie znam, to się wypowiem. Jeśli czegoś nie uwzględniłam, to napiszcie. Dopiszemy to do tej listy wspólnie. Panowie, jeśli poczujecie się obrażeni i będziecie chcieli się zemścić, to zapraszam do tekstu o kobietach. Tam możecie się wyżyć w komentarzach. Pozwalam. Ten jeden jedyny raz.

1. „Wygląd jest nieważny”


Oczywiście tylko jeśli chodzi o Ciebie. Możesz więc bez problemu nie myć się tygodniami, założyć na siebie najgorsze łachy i wyglądać jak Pan, którego codziennie widujesz pod sklepem. Pan Bezdomny. Jeśli woda toaletowa kojarzy Ci się tylko z tym, co masz w kiblu, a pod paznokciami hodujesz armię grzybów, to pamiętaj, że nigdy nie jest za późno. Na nic.

PS Zęby się myje.

2. „Kocham Cię, Skarbie”


Powtórzone dwieście razy przestaje być urocze. Jeśli jesteś misiem do przytulania (jak to się niektórzy ogłaszają), to nie jesteś fajny. Nikt takich nie lubi. Chyba, że jesteś gejem. Wtedy można Ci to wybaczyć. Rudym też można to wybaczyć. Oni i tak są już poszkodowani przez los.



3. Wszędzie chodzi z mamą


Nie zdziw się jeśli na pierwszą randkę przyjdzie z mamą. Przecież powinnaś poznać swoją teściową. Przyszłą. Oby niedoszłą. Jeśli wybierać meble, to tylko z mamusią. Jeśli obiadek, to tylko u mamusi. Zdziwiłabyś się, gdybyś się dowiedziała, że z mamusią sypia? Ja też nie. Omijaj z daleka ten typ. A jak jesteś z nim w związku, to rzuć go w pizdu.



4. „Ogolony, to znaczy elegancki”


Nie ma nic gorszego niż pupcia niemowlaka na ryju takiego faceta. Te czasy, kiedy facet nieogolony (na twarzy oczywiście, zboczuszku) był odbierany jako zaniedbany żul minęły. Oczywiście mam na myśli przycinany zarost, o który się dba. A nie krzaki żyjące własnym życiem. A jak ogolisz się też tam na dole, to nikt nie umrze. Uwierz.





5. Nie lubi gejów


Albo żydów. Albo czarnych. I się tym szczyci. Och, jesteś taki męski, bo właśnie nazwałeś kogoś pedałem. A lesbijki na redtube fajnie się ogląda?





6. Nie ma poczucia humoru


Nie ma nic lepszego niż oglądanie Twojej skwaszonej mordy na imprezie. Uwierz, nie wyrwiesz na to laski. A jak wyrwiesz, to tak samo beznadziejną jak Ty. Naucz się żartować i uśmiechać. Raz na miesiąc na początek.





7. Dużo pije


Najlepiej otwórz puszkę piwa w pociągu, samolocie lub samochodzie. Który właśnie prowadzisz. Nie ma nic bardziej obrzydliwego i wieśniackiego niż smród alkoholu z gęby równie śmierdzącego faceta. Nie szczyć się tym, ile potrafisz wypić. Nikogo to nie obchodzi.





8. Nie umie gotować


To było już w 10 rzeczach, które nas wkurzają w kobietach, ale nie mogłam się powstrzymać, żeby nie umieścić tego tutaj. Gotować powinien umieć każdy. Jeśli uważasz, że to nie dla Ciebie, bo to kobieta ma siedzieć w kuchni, to najgrzeczniej jak tylko mogę, proszę Cię byś stąd spadał. Umiejętności gotowania wyższe niż przygrzanie kotleta w mikrofali się ceni. Pamiętaj o tym.





9. Nie ma zainteresowań


Nie czyta książek, nie słucha muzyki, nie ogląda filmów. Nic go nie interesuje i jedyne co umie, to wyłożyć dupę przed telewizorem. Kobieto, zostaw go. Znajdziesz sto razy lepszego.





10. Jest chamem


Każdy zna definicję chama. Nie trzeba tłumaczyć. Olej go i szukaj lepszego. Skoro jest chamem teraz, to kim będzie po dwudziestu latach wspólnego życia?